sobota, 26 marca 2016

Naprawdę Sajgon

Pomimo zmęczenia jeszcze tego samego wieczora wyszliśmy na miasto. Nasz hotel Ngan Long mieści się ok. półtora kilometra od centrum, jeśli za centrum uznać olbrzymie rondo przy którym mieści się day market i night market. Okazało się, że jeszcze bliżej mamy do ulicy Buy Vien, znanej z tego, że mieści się na niej wiele pubów, czyli jest to takie lokalne zagłębie backpackerskie i sporo tam turystów.
Po przejściu tego niewielkiego dystansu i po uprzedniej podróży taksówką stwierdziliśmy, że miasto to jest bardzo podobne do Bangkoku. Takie same ulice, chodniki, budynki, zwyczaje ludzi, nawet karaluchy i szczury biegają podobne, takie wypasione ;) Jest oczywiście kilka różnic. Tutaj ruch jest prawostronny i nie jeżdżą tuk-tuki. Natomiast liczba motocykli i skuterów jest zatrważająca. Pod tym względem Ho Chi Minh znacznie wyprzedza jakiekolwiek miasto w Tajlandii.
Skąd się w Polsce wzięło określenie "sajgon" zobaczyliśmy jednak następnego dnia, gdy bladym świtem po 15-tej wyszliśmy ponownie na miasto i doszliśmy do ruchliwego skrzyżowania. Wszystkie pojazdy po prostu jadą i nie wnikają. Jakoś sprawnie wymijają się na środku i nie ma stłuczek. Dzięki temu nie ma też korków. Gorzej jak trzeba przejść przez ulicę i to z dwójką dzieci. Ale jakoś dajemy radę. Wietnamscy kierowcy jadą tak, aby ominąć pieszych, a jednocześnie z nikim się nie zderzyć. Uważamy jednak na samochody, bo one mają trudniej, a dodatkowo spotkanie z maską samochodu może być bardziej dotkliwe.
Upał jest duży, choć najgorszy pewnie ok. południa. My jeszcze nie możemy się przestawić na lokalny czas, a więc chodzimy spać późno, a wstajemy ok. 14. Wieczorem jest całkiem przyjemnie, ciepło, ale nie duszno. Można spacerować. Wygląda na to, że jest też bezpiecznie, podobnie jak w Tajlandii. Nikt nie zaczepia, nawet późną porą. W dzień ludzie pozdrawiają nas i machają do Kubusia. Dotykają go w nóżkę i w policzek, to jest zwyczaj, który mnie denerwuje, bo w Europie nikt raczej nie dotyka bez pozwolenia cudzych dzieci, a tutaj to jest na porządku dziennym (i nocnym ;)).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz